Jak powszechnie wiadomo jestem fanatykiem Liverpoolu. Jednak, jak również powszechnie wiadomo, jestem Polakiem, co powoduje, iż na ojczystej ziemi też mam swoje mniejsze i większe sympatie klubowe. Największą z nich jest Cracovia. Powodów jest kilka ale najważniejszy chyba taki, że to klub z piękną historią, klub, który nigdy nie zeszmacił się w czasach komuny, wreszcie klub, który pomimo wieloletniego wiatru w oczy, wciąż dumnie egzystuje i walczy. Dziś ten klub kończy 104 lata. Było w tym okresie wiele wzlotów i upadków, teraz jest tak sobie, choć wygląda na to, że będzie lepiej. Powoli do końca zmierza budowa nowego stadionu, jest stały i bogaty sponsor ( choć niektóre decyzje wydają się mało zrozumiałe ). W każdym razie, bywało gorzej, a Pasy żyły. I miejmy nadzieję, że tak będzie nadal - cokolwiek by się nie działo, Cracovia była, jest i będzie. W końcu status najstarszego polskiego klubu sportowego zobowiązuje.
I oby nigdy nie zeszła na psy !
Dla mnie Cracovia jest bodaj największym fenomenem na polskiej scenie kibicowskiej, stanowiącym żyzną glebę dla niejednego socjologa.
OdpowiedzUsuńZ jednej strony to tradycja inteligentów w prochowcach i kapeluszach, stanowiących ledwo widoczny akcent w chłopsko-robotniczym morzu.
Z drugiej strony to najmroczniejsza tradycja polskiego ruchu kibicowskiego - to fanatycy Cracovii pierwsi zaczęli używać "sprzętu" i mordować w imię klubu.
Mój ojciec, przedstawiciel pierwszej grupy i wieloletni sympatyk Craxy, nie potrafi w ogóle zaakceptować istnienia trzeciej wspomnianej grupy.
I ja tego nie pojmuję. Gdyby ktoś kiedyś napisał na ten temat książkę, chętnie bym ją przeczytał.
Sim
Nie używajmy słowa Craxa:)
OdpowiedzUsuńŻyczę Pasom kolejnych 104 lat i sukcesów jak w 1921 roku, kiedy Cracovia w finale rozgrywek (liga zaczęła się w Polsce w 1927 r.) pokonała moją Polonię i zdobyła pierwsze mistrzostwo kraju.
Myślę, że książka jest tu niepotrzebna. Każdy klub w tym kraju ma swoich chuliganów, ma i Cracovia. A to , że są bezkompromisowi ? Na tym samym podwórku działa wisła, która też z dobroci nie słynie - a jak mówią fachowcy - " gra się tak jak przeciwnik pozwala " .
OdpowiedzUsuńNazywanie nozowników-morderców "bezkompromisowymi" to tak jakbyś krwiożerczego kapo w Auschwitz nazwał "urwisem".
OdpowiedzUsuńA co do Krakowa i Wisły:
1. Nigdzie w Polsce nie ma aż takiego zbydlęcenia
2. To Cracovia zaczęła ten proceder - nie Wisła. Kolega O. pewnie więcej mógłby napisać.
Sim
oj, specjalnie nie chciałem się wdawać w większe dyskusje na ten temat, bo sensu one nie mają. W tej chwili nie ważne, kto zaczął, fakty sa takie, że sprzęty latają. A co do samych morderstw - większość popełniana jest z zupełnie innych powodów, tylko są podciągane pod kibicowskie walki. Cała ta wojna pomiędzy Pasami a psami to tak naprawdę sprawa panowania nad lokalami i dystrybucją narkotyków. Z klubami, tak naprawdę, ma to niewiele wspólnego.
OdpowiedzUsuńA to, że nigdzie w Polsce tak nie jest - zgadzam się. Ale co to zmienia ? Cieszmy się, że tylko tam tak jest a nie w każdym mieście posiadającym dwa kluby. I tyle.
W sumie racja - kluby są przykrywką walki gangów. Problem tylko taki, że w Krakowie często giną postronni.
OdpowiedzUsuńSim