Po dłuższej przerwie, spowodowanej wieloma czynnikami ( głównie co niedzielnym kacem i lenistwem ) , powracamy do Tygodnika. Dziś jedno ze starszych dzieł, mianowicie wydana w 1999 roku „Metropolis Pt. 2 : Scenes From a Memory”. Czemu jest to część druga ? Bo pierwsza w formie jednego utworu znajdowała się na płycie „Images and Words”.
Jest to album koncepcyjny. Opowiada ( głównie tekstowo, ale też muzycznie ) historię morderstwa młodej dziewczyny. Mamy tu podział na akty i role. Cała opowieść przedstawiona jest z perspektywy jednego z głównych bohaterów, Nicholasa, leżącego na kozetce u psychoanalityka….Muzycznie to stu a nawet dwustu procentowy Dream Theater w pełnym, całkowicie progresywnym, tego słowa znaczeniu. Płyta jest niesamowicie zróżnicowana, każdy utwór ma w sobie tyle zmian nastroju , tempa, aranżacji , że po przesłuchaniu człowiek ma wrażenie totalnego chaosu i pustki zarazem – tak jakby niczego nie usłyszał. Oczywiście to pozorne – w tą płytę trzeba się wsłuchać. Najlepiej z tekstami w ręku, bo panuje tu pomiędzy warstwą liryczną a muzyczną wspaniała harmonia.
Nie ma tu utworów bardzo ciężkich, rzadko kiedy jest szybsze tempo. Pomimo tego ta płyta ma w sobie coś z klasycznych metalowych dzieł. Takich w starym stylu. Nie potrafię tego wytłumaczyć, ale coś jest w budowie utworów, w brzmieniu gitar, wokali…
Na wyróżnienie zasługują tu dwa ( oczywiście wszystkie są świetne ) utwory – najmocniejszy, wspaniale energiczny i okraszony motywami orientalnymi „Home” oraz zamykający płytę, bardzo dramatyczny i podniosły „Finally Free” – końcówka to prawdziwy popis Mike’a Portnoya – cuuuuuudo !
Kończąc – to trudna płyta, nie wpadająca w ucho za pierwszym razem, więc nie zniechęcajcie się – cierpliwość zostanie nagrodzona !
W skali dreamowej : 9 / 10
Najlepszy utwór – Finally Free
Przykładowy utwór - Home
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ta plyta to arcydzielo. Byla moją pierwszą plytą DT z którą się zapoznalem.
OdpowiedzUsuń