Pamiętam dobrze wakacje roku 97-go. Byłem wtedy z kumplami pod Nowym Targiem, bardzo blisko Dunajca. Kiedy rzeka wylała , podtopiła prawie całą wieś. Wtedy, dla nas, mieszczuchów, była to niezwykła atrakcja. Jednak dla miejscowych była to tragedia. Od tamtej powodzi ( nazwanej powodzią tysiąclecia ) , rok w rok taka tragedia nawiedza południe Polski. Raz jest słabsza, raz mocniejsza, ale powódź to nadal powódź.
W tym roku jest wyjątkowo źle. Mówią, że nawet gorzej niż w pamiętnym 97-mym. Mamy w takim razie powódź dwutysiąclecia albo tysiąclecia do kwadratu. Mniejsza o nomenklaturę. Co roku nasi wspaniali politycy ( nieistotne z jakiej są zbieraniny ) przy okazji powodzi ( czyli w jej trakcie i około miesiąca po - w tym roku będzie krócej, bo przecież wybory ) , obiecują że za rok będzie lepiej, bo zbudujemy to i to, umocnimy to i to, zmienimy prawo by odszkodowania były szybciej itd, itp...
Oczywiście, jak to w Polsce, na gadaniu się kończy. Zgadzam się, coś tam zostało zrobione, ale to wciąż za mało. Od kilku lat ciągnie się sprawa kluczowego zbiornika retencyjnego w okolicach Raciborza. Bez niego jesteśmy w kaczym zadzie. No ale decydenci się kłócą w sprawie gruntów. I tak rok w rok - straty, płacz , tragedia, obiecanki. Może wpiszemy sobie do kalendarza narodowego - wiosna , lato - obowiązkowa powódź. Dzieciaki i tak mają wolne od szkoły a dorośli od pracy - nazwijmy rzeczy po imieniu, Polacy to lubią. Kolejne ustawowe wolne - w to nam graj ! Oczywiście, nie możemy zapominać o reszcie kraju - dla nich też wolne, w ramach solidarności ( wiecie, w tych dniach wszyscy jesteśmy południowcami ). No i może jakieś wycieczki poglądowe w ramach zajęć praktycznych. Możemy też zbić na tym kasę, przyciągnąć turystów. Pocztówki z powodzi, pamiątki ( np. deska z mostu albo fragment worka na piasek ), jakieś chwytliwe hasło - np. "Południe - tu jak leje, to się dzieje". Nie potrafimy pokonać powodzi - oswójmy ją i zaakceptujmy. Tylko to nam chyba zostaje.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
W przypadku powodzi jak w przypadku chorób - lepiej jest zapobiegać niż leczyć. Z naturą nie powinno się walczyć lecz do niej dostosowywać. Jak to się ma do praktyki? Niemcy na terenach zalewowych w ogóle nie budowali. Polacy inteligentnie po IIWŚ stawiali tam całe osiedla - przykład, Kozanowo we Wrocławiu. Mało tego - po powodzi w 97 r., zaraz gdy woda ustąpiła, wybudowano tam bloki komunalne dla poszkodowanych powodzią. Taki debilizm mści się szybko.
OdpowiedzUsuńSim