"Some people believe football is a matter of life and death, I am very disappointed with that attitude. I can assure you it is much, much more important than that."

Bill Shankly

piątek, 14 października 2011

Być fanem.

To fajna sprawa.

Oznacza, że coś, kogoś, za coś lubimy, podziwiamy, szanujemy. Sam jestem fanem.Może nie do końca przepadam za tym słowem, jednak dobrze oddaje istotę sprawy. W tym określeniu możemy umieścić kibica, nałogowego czytelnika kryminałów i melomana odwiedzającego sale koncertowe.

Ja jestem wielkim fanem literatury, muzyki, futbolu (tu może fanatykiem). Jestem fanem wielu potraw i gier. Kilku seriali, wielu dobrych filmów. Zresztą, co tu tłumaczyć, wszyscy wiemy o co chodzi.

Lubię wiele rzeczy, ważne jest jednak to , że wiem za co, lub dlaczego jestem ich fanem.
Do czego te moje wynurzenia prowadzą? Wpadłem na Onet i rzucił mi się w oczy tytuł galerii - "Paris Hilton na spotkaniu z fanami". Nie do końca byłem pewien o czyich fanów chodzi, więc wszedłem do tej galerii. No i okazało się , że to byli fani i wielbiciele właśnie Paris. Zszokował mnie poziom histerii i uwielbienia. Co ja mówię - sam fakt uważania się za fana Paris Hilton mnie szokuje! Bo za co być jej fanem? Jest świetną aktorką? Piosenkarką? Pisze fajne książki? Robi cokolwiek ciekawego dla inteligentnych ludzi?
Nie.
Dlatego nie rozumiem. Ja wiem, że Świat zasadniczo schodzi na psy, wymagania są coraz mniejsze, że wystarczy być "celebrytą" i już masz swych wielbicieli. Ale tego nie rozumiem, nie zrozumiem, nawet nie chcę tego rozumieć.
Jak tym ludziom nie wstyd?
I czy ona i jej podobni mają z tego jakąś perfidną satysfakcję?