"Some people believe football is a matter of life and death, I am very disappointed with that attitude. I can assure you it is much, much more important than that."

Bill Shankly

środa, 2 grudnia 2009

Jazda z katolickimi oszołomami

Nie jestem zwolennikiem lewicy. Za panią Senyszyn też nie przepadam. Jednak, to , co robi od jakiegoś czasu w sprawie panoszących się wszędzie krzyży, zasługuje na oklaski. Dawno już nikt w tym kraju nie jechał tak otwarcie z oszołomami katolickimi. Brawo ! Oczywiście w dużej mierze pani Senyszyn wykorzystuje głupotę i zakłamanie samego kleru jak i tych " zawsze świętych " polityków, co to w obronie wiary koszule by darli jak Rejtan. I bardzo dobrze - nie dość , że dają do tego mnóstwo okazji to jeszcze jak tu nie wykorzystać takiej perełki jak dzielenie krzyży na te bardziej i mniej święte. Coś pięknego. Według słów jakiegoś klechy, te , które są przy świątyniach są bardziej święte. Wychodzi na to, że ich zbawiciel umarł na dwóch zwykłych dechach, bo przecież świątyni w pobliżu nie było. No i jest nadzieja, że to żelastwo szpecące Giewont uda się rozebrać ...
A tu opinia pani Senyszyn.

2 komentarze:

  1. Ciekawy sobie autorytet znalazłeś. Senyszyn zarzuca kościołowi pazerność a sama należy do partii, która została zbudowana za majątek PZPR - ukradziony Polakom na zasadzie przydzielania dotacji na działalność partyjną (a była wtedy jedyną wielką partią) oraz bezzwrotnych pożyczek ze skarbu państwa. Jeszcze w kwietniu 1989 r. wyprowadzili z budżetu PRL olbrzymią kwotę, która potem poszła na budowę struktur SLD i kampanię Olka.

    Bez urazy, ale obwąchiwanie się z czerwonymi gnidami jest dla mnie śmieszne. Z nimi nie powinno być żadnej współpracy, oni nie powinni w ogóle wychodzić z piwnic w dzisiejszych czasach.

    Sim

    (poprawki językowe)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj Simie, Simie, drogi Simie...Komuchy to dla mnie żaden autorytet. Nienawidzę ich. Ale tak samo lub nawet mocniej nienawidzę chrześcijaństwa. No i kiedy widzę, że ktoś z nim walczy, to zawsze popieram. Koniec kropka.

    OdpowiedzUsuń