"Some people believe football is a matter of life and death, I am very disappointed with that attitude. I can assure you it is much, much more important than that."

Bill Shankly

wtorek, 7 grudnia 2010

Zaczyna się.

Zima zaatakowała kilkanaście dni temu. Skutecznie. Zrobiło się fajnie biało, mrozik, jednym słowem - bomba. Teraz jest gorzej, ale jedno wiadomo - mamy zimę. Jest to pora roku , którą lubię - kiedyś wręcz uwielbiałem ( jednak z wiekiem stare kości wolą ciepełko ). Niestety, ma swoje minusy. Otóż , jak powszechnie wiadomo, pewna religia z importu w okresie zimowym ma swoje święta. Nie są one dla nich tak ważne jak te kwietniowe, jednak zostały rozdmuchane do gigantycznych rozmiarów. Owocem tego jest epatowanie wszelkimi symbolami związanymi z tymi świętami już od początku grudnia ( ulotki reklamowe hipermarketów pewnie robiły to już wcześniej, jednak ich nie czytuję ). Dla mnie oznacza to jeden z cięższych okresów w roku. Gorsza jest tylko przerwa pomiędzy sezonami ligowymi.

Dziś po raz pierwszy w 2010 roku odczułem pierwsze ataki. Teraz jeszcze nie tak częste i mocne, jednak wiem , że to się zmieni. W pracy jestem zmuszony słuchać tragicznej rozgłośni radiowej ( swoją drogą, temat na inny wpis ), która już " żyje świętami ". Niestety. Pojawiają się pierwsze tandetne ( bo jakie inne mogą być ? ) piosenki, tak ociekające cukrem , miłością i dobrocią pańską, że aż się robi mdło. To i tak jeszcze nic, bo za jakiś czas wyskoczą z kolendami i wtedy dopiero będzie ciężko. Do tego reklamy radiowe ( z telewizją mam spokój, bo poza meczami nie oglądam w niej nic ) nastawione tylko i wyłącznie na wszystko, co ze świętami związane. A raczej na wszystko to , co z nimi związane nie jest, tylko nikt już o tym nie pamięta. I to jest główny problem - ludzie zapomnieli o co tak naprawdę chodzi w świętach, dla nich to teraz tylko godziny zakupów, gotowania, sprzątania, potem opychania się i ochlewania. Święta to tysiące mikołajów na ulicach, dziesiątki choinek gdzie tylko się da, lampki na ulicach , stroiki i tym podobne pierdoły. A co z prawdziwym duchem tego wydarzenia ? Dawno już zanikł zastąpiony przez potężną machinę komercyjną. Dla mnie to nie problem, bo ja nienawidzę chrześcijaństwa i nawet mnie taki obrót spraw cieszy, ale wydaje mi się , że prawdziwie wierzącym nie powinno to odpowiadać.

Wracając jednak do wątku głównego - czas uzbroić się w wielką odporność na kicz, chłam i pseudo-religijny zalew szajsu wszelkiej maści. Byle do Nowego Roku.

p.s. co roku odrobinę satysfakcji wywołuje u mnie obraz tych wszystkich choinek w domach katolików nie mających pojęcia, że to pogański zwyczaj. Jednak to tylko odrobina satysfakcji, bo kompletnie nie odpowiada mi ich dalszy los ( choinek oczywiście, nie katolików ).

1 komentarz:

  1. Z większością tez się zgodzę, choć piszę z zupełnie innych pozycji. Święta zostały skażone komercją.

    Kolendy w radiu to po prostu piekło - na szczęście ostatnio to ja dominuję w kwestii wyboru częstotliwości w pracy a nawet jeśli nie, to mam mega słuchawki wyciszające, które pozwalają mi się odciąć od otoczenia.

    Ale wszystko to jest dla mnie jeszcze do wytrzymania. Dla mnie w świętach najgorsze jest to, że właśnie wtedy uwydatnia się głębokie rozbicie mojej rodziny. W normalnych rodzinach wszystkie pokolenia zbierają się przy jednym stole. Mi święta kojarzą się głównie z jazdą samochodem, aby nawiedzić swą obecnością wszystkie zwaśnione frakcje. Marzę by kiedyś na okres świąteczno-noworoczny wyjechać gdzieś w p..u daleko, by oderwać się od tej hipokryzji.

    OdpowiedzUsuń