"Some people believe football is a matter of life and death, I am very disappointed with that attitude. I can assure you it is much, much more important than that."

Bill Shankly

czwartek, 14 stycznia 2010

Żenada

Żenada. Klęska. Wstyd i totalna tragedia. Dawno nie miałem takich odczuć względem mego ukochanego Liverpoolu. Liczyłem na ten cholerny Puchar Anglii, bo to ważne trofeum i fajnie byłoby zobaczyć Scouserów zdobywających Wembley...Pozostaje ratowanie twarzy w Premiership no i ta nieszczęsna Liga Europejska, którą tak naprawdę mam głęboko...
Tragiczny sezon trwa i aż strach pomyśleć co jeszcze przyniesie...

10 komentarzy:

  1. Brawo Rasiaki ;) To chyba świadczy o tym, że bez jakiejś reformy może być tylko gorzej. Albo na tym samym poziomie. A to nie jest miejsce dla L'poolu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzeba się cieszyć sukcesem Rasiaka a nie martwić porażką Liverpoolu ;)

    Może Was to pocieszy, ale Man U ma ponoć olbrzymie kłopoty finansowe.

    OdpowiedzUsuń
  3. Byli lepsi, bez dwoch zdań. L'pool zagrał żenująco. Do tego kontuzja Torresa ( 6 tygodni ) i Gerrarda...Tu już chyba reforma nie pomoże, potrzeba rewolucji. Kupili teraz z Atletico Maxi Rodrigueza, zobaczymy co pokaże. Przydałby się napastnik jeszcze, bo jak nie ma Torresa to jest dramat. Ten sezon i tak już stracony, oby tylko najlepsi po nim nie odeszli...

    OdpowiedzUsuń
  4. Rasiakowi życzę jak najlepiej, bo co by nie mówić, na poziomie Championship się sprawdza. Wiele tak zwanych gwiazd z naszej ligi tam siedziałoby na ławie co najwyżej.
    Co do finansów - Liverpool też ma ogromne długi. Amerykańscy właściciele nie wywiązują się ze swych obietnic. A jeśli chodzi o scumchester - nie obchodzą mnie. Powiem tyle - don't bomb Iraq, nuke manchester !

    OdpowiedzUsuń
  5. Podziwiam, że Wam się jeszcze w ogóle chce interesować piłką. Mi zbrzydła ona bardziej niż polityka, bo w piłce nie widzę nadziei. Piłka światowa to ferajna Blattera i robienie z zawodów europejskich czegoś w rodzaju NBA. Piłka w Polsce to dramat na każdym poziomie - leśne dziadki z PZPN, tragiczni piłkarze i zwyrodniali kibole. Dotarło do mnie, że szkoda na to życia. Jedyny mój kontakt z piłką obecnie to okazjonalne wizyty na polskiej stronie Newcastle. Poza tym nie wiem ani kto prowadzi w ekstraklasie ani kto gra w lidze mistrzów. Więcej się orientuję w żużlu i bardziej mnie on rajcuje, bo tam jakoś to wszystko lepiej wygląda.

    OdpowiedzUsuń
  6. " Some people believe...." - cały cytat u góry strony. Tym właśnie jest dla mnie futbol. Koniec, kropka.
    A żużel ? dla mnie nuudy - ciągle w lewo skręcają :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja tam żużlu też nie rozumiem, ale fakt, że nigdy na żywo żem nie widział.

    Co do piłki - polecam oglądanie Pucharu Narodów Afryki. Kawał dobrej, radosnej, podwórkowej piłki :) Na prawdę fajnie się ogląda.

    OdpowiedzUsuń
  8. PNA nie oglądam - za czarno na boisku....

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeden z najlepszych meczy, które widziałem - Burkina Faso - Kongo, 4:4, do 89 min. 4:1 dla jednej ze stron ;) Człowiek zaczyna mocno wierzyć w szamanizm :)

    Co do żużla Drago - mówiłem to samo za nim nie poszedłem na mecz na żywo (oraz za nim nie zrozumiałem kilku rzeczy, min. że jest to sport zespołowy). Nie zamykaj umysłu i jakbyś miał kiedyś okazję, spróbuj - nie pożałujesz.

    A z faktów obiektywnych - średnia frekwencja na piłce w Polsce wynosi 5k. Na żużlu 20k. Polska liga piłkarska zapewne już się nie umywa do ligi Burkiny Faso. A polska ekstraliga żużlowa jest najlepsza na świecie - mekka zawodników z całego świata. Plus na żużlu każdy znajdzie dla siebie - i ojciec z pięcioletnim synkiem i rasowy ultras, co chcę ździerać gardło. Nie to co na piłce, którą obecnie zdominowało zwyrodniałe bydło.

    Ostatnio w rodzinnym Tarnowie uświadczyłem to, czego nie czułem od kilkunastu lat - te dobre wibracje, które zaczynają wypełniać miasto na kilka godzin przed meczem, ta atmosfera ogólnego, pozytywnego zakręcenia. Przed meczem piłki, to w Polsce ostatnio lepiej zamknąć zbrojone okiennice i nie wychodzić z chaty.

    OdpowiedzUsuń
  10. Teraz też był jeden dobry - do 79 min. 4:0 i skończyło się 4:4.

    Wiem, że masz dużo racji pisząc tak o żużlu, ale jakoś nie mam ogromnej chęci się przekonywać na własne oczy. Inna sprawa, że nie bardzo mam gdzie - najbliżej to chyba Częstochowa. A to jednak za daleko.

    A co do Twego rodzinnego miasta - Tarnovia Pany ! ;)

    OdpowiedzUsuń