"Some people believe football is a matter of life and death, I am very disappointed with that attitude. I can assure you it is much, much more important than that."

Bill Shankly

czwartek, 4 lutego 2010

O derbach słów kilka


Już w najbliższą sobotę kolejne derby najbardziej utytułowanego futbolowo miasta w Anglii. Tym razem mecz odbędzie się na Anfield, w poprzedniej rundzie Liverpool wygrał na Goodison Park 2:0. Jest więc szansa na dublet. Byłby to 13 w historii. No, ale nie zapeszajmy...

Derby Merseyside były kiedyś zwane "derbami przyjaźni". Dziś już tak nie jest. Dlaczego ? W latach osiemdziesiątych obie drużyny dominowały w angielskim futbolu. Walczyły ze sobą o mistrzostwo,kilkakrotnie potykały się w finale krajowego pucharu. Był to okres tak zwanego "taczeryzmu" czyli rządów Margaret Thatcher. Doprowadziły one do upadku gospodarczego miasta, co mocno zjednoczyło jego mieszkańców przeciwko reszcie kraju. Wembley, które gościło kibiców obu drużyn podczas finałów FA Cup, było świadkiem niepowtarzalnych scen - 100.000 przemieszanych ze sobą kibiców Tofees i Reds krzyczących "Merseyside !" Potem przyszło Hillsborough i zjednoczenie kibiców było jeszcze bardziej namacalne. Jednak w latach 90 - tych kilmat wokół derbów zaczął się zmieniać. Wyszły dawne nieporozumienia, powiększała się różnica sportowa pomiędzy klubami. Tak naprawdę nikt do końca nie potrafi powiedzieć co się stało. Fakty są takie, że od kilku lat policja znów musi bardzo porządnie zabezpieczać mecz, z trybun słychać obraźliwe piosenki i okrzyki. Oczywiście, widok siedzących obok siebie kibiców obu drużyn nie jest niczym niezwykłym i dziś, jednak to już nie ta skala co kiedyś. Kluby i miasto prowadzą różne akcje by klimat lat 80-tych powrócił, ale co z tego będzie ? Zobaczymy. Ja osobiście nigdy nie kojarzyłem derbów z przyjaźnią. Wolę stan dzisiejszy a nie jedną wielką sielankę. To nie szkółka niedzielna. To sobotnia wojna. Who the fuck are blue and white ?

8 komentarzy:

  1. Derby derbami. Rywalizacja rywalizacją. Sportowa walka sportową walką. Doping jak najbardziej. Może być i obraźliwy. Niech jedni przekrzykują innych. Niech to zostanie na stadionie.

    Zaraz się rzucicie na mnie, że to wojna. Wasze zdanie. Moje jest takie, że można kochać drużynę i wcale nie trzeba "zabijać" przeciwnej drużyny by udowodnić swoje oddanie.

    Najważniejszy wynik jest na boisku.

    Co do derbów L'poolu - to będę za LFC, bo są mi bardziej bliscy z racji Jurka, który spędził tam kilka lat. Everton mi wisi już zupełnie. Liczę na dobre spotkanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nikt tu się na nikogo nie bedzie rzucał :) nie zmienia to faktu, że lepiej by było gdybyś wypowiadał się jak mężczyzna ;) no ale masz odpuszczone - ratuje Cię to , że jesteś za LFC ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja bym chciał by w Polsce takie klimaty jak kiedyś w Liverpoolu zastąpiły klimat krakowski. Ale to chyba nie za mojej kadencji...

    OdpowiedzUsuń
  4. a ja bym chciał światowego pokoju i żeby GKS Tychy wygrał LM :) zgłaszajcie swoje zachcianki - konkurs na najbardziej nierealne wciąż trwa :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No ale z Twojej notki wynika, że akurat ta zachcianka była w Merseyside spełniona kiedyś...

    OdpowiedzUsuń
  6. w Merseyside tak, ale ja odniosłem się do Twych życzeń dotyczących Krakowa...

    OdpowiedzUsuń
  7. heheh kiedyś przyjaźń i dziś nadal przyjaźń ale już nie między zwykłymi śmiertelnikami nic nie znaczącymi a między głównymi LADS. Wspólne akcje, wspólne awanti to nadal łaczy LFC i Everton i nie zaprzeczaj bo wiesz że tak jest

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak, masz rację, jednak tu też nie jest tak jak kiedyś. To co było w latach osiemdziesiątych, już nie wróci w żadnym wymiarze.

    OdpowiedzUsuń