"Some people believe football is a matter of life and death, I am very disappointed with that attitude. I can assure you it is much, much more important than that."

Bill Shankly

piątek, 19 marca 2010

Tydzień bez żenady w sezonie porażek

Poprzedni tydzień miał taki sam rozkład jazdy jak ten. Poniedziałek liga, czwartek Liga Europejska. Skończyło się źle - porażka z Wigan i Lille na wyjeździe. W tym tygodniu miało być inaczej. Benitez po raz kolejny ( ile można ? ) mówił o meczach o wszystko, o przełamaniu, o odrodzeniu itp.. Pal go licho, ważne, że oba udało się wygrać i to w całkiem dobrym stylu. Fakt, przeciwnicy nie byli jakoś bardzo wymagający, choć z Lille trzeba było odrobić jedną bramkę straty. Udało się , przekonujące 3:0 i całkowita kontrola meczu. Za to w lidze LFC podejmował na Anfield ostatni Portsmouth. 4:1 to i tak najniższy wymiar kary, bo sytuacji było na 8:1.

Słychać już głosy o odrodzeniu, powrocie wielkiej formy i geniuszu taktycznego Beniteza. On sam twierdzi, że mecz z Lille trzeba było wygrać, bo odpadnięcie z LE oznaczałoby stracony sezon. Dobre, naprawdę dobre. Czasami zastanawiam się, w jakim klubie on jest trenerem ? Czy to może Birmingham City , Sunderland albo Tottenham ? Nie, to osiemnastokrotny mistrz Anglii, pięciokrotny zdobywca Pucharu Europy ( dzisiejsza Liga Mistrzów ) i trzykrotny triumfator Pucharu UEFA ( teraz to Liga Europejska ). To, do cholery, jest Liverpool Football Club ! Tu się nie walczy desperacko z jakimś zakichanym manchesterem city o czwarte miejsce ! Tu walczy się o mistrzostwo, a jeśli nie ma na nie szans, to sezon jest stracony ! A tak było już jesienią zeszłego roku. Tu nie podchodzi się do meczu z Lille jak do pojedynku o życie ! To klub , który nie raz gromił europejskie potęgi, do których z pewnością Lille się nie zalicza. Naprawdę frustrujące jest patrzenie jak jakaś śmieszna chelsea walczy z Interem a Twój ukochany, WIELKI klub musi grać z jakimś francuskim klubikiem z prowincji...Mam nadzieję, że ten człowiek to kiedyś zrozumie. A jak zrozumie, to może znajdzie w sobie tyle godności by wreszcie dać sobie spokój. Bo czas już najwyższy.

Pojutrze wyjazd do Manchesteru na mecz z united. Wynik będzie jaki będzie, nie ma co liczyć na cuda. To będzie jednak tak naprawdę sprawdzian tego, czy forma wróciła, czy jakiekolwiek odrodzenie nastąpiło. Ale mam tylko nadzieję, że zostawią na boisku i serca i płuca bo to przecież jeden z czterech najważniejszych meczów w sezonie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz