"Some people believe football is a matter of life and death, I am very disappointed with that attitude. I can assure you it is much, much more important than that."

Bill Shankly

niedziela, 7 marca 2010

Tygodnik DT. "Change of Seasons".



Uzmysłowiłem sobie ( z drobną pomocą Wesyra ) , że raczej nie uda mi się odtworzyć dokładnej kolejności poznawania twórczości DT. Po prostu po kilkuletniej przerwie, wydawnictwa Dreamów zwaliły się na mnie lawinowo. Było to kilka płyt i ta była pierwsza , która pierwsza wpadła pod rękę. Tak więc kilka najbliższych recenzji to po prostu wyławianie z wielkiego gara zupełnie na oślep – bo inaczej się nie da. Natomiast końcówkę drogi poznawczej pamiętam dobrze, więc tam problemów nie będzie. Prawda jest zresztą taka, że ta droga jeszcze się nie skończyła…

Dziś ( na prośbę Wesyra ) „Change of Seasons”, ep’ka z 1995 roku.
Jest to materiał nietypowy. Trwa około godziny, jednak tylko 23 minuty to dzieło DT. To właśnie tytułowy utwór, „Change of Seasons”. Jak twierdzi Mike Portnoy, Dream Theater ma trzy oblicza – mocne, delikatne i epickie. I to jest właśnie świetny przykład tego trzeciego. Nawet jak na DT, jest to bardzo długi utwór. Jednak nie nudzi – jest tak zróżnicowany , że słucha się go jak kilku odrębnych kawałków. Zresztą, w warstwie tekstowej podzielony jest na siedem części. Trudno w tym miejscu opisać wszystkie zmiany tempa, nastroju czy klimatu. Jest ich bardzo dużo. Znajdziemy tu wspaniałe akustyczne fragmenty, by po chwili pędzić na pełnych obrotach centralek Portnoya. Wspaniałe solówki Petrucciego i cudne pasaże klawiszowe. No i dopełniające wszystko piękne partie wokalne, głównie w wyższych tonach. Jest też trochę chórków. W ciągu tych 23 magicznych minut, jest kilka fragmentów, o których mój znajomy zwykł mawiać, iż „rozpierdalają mu nadgarstki”. Już sam początek taki jest – a potem jest jeszcze lepiej !Wystarczy wspomnieć moment , w którym James bardzo ekspresyjnie wykrzykuje „…I’m sick of all you hypocrites…”. Jest to naprawdę niesamowita, pełna wielkich emocji, podróż muzyczna. Tekstowo jest to opowieść o życiu, napisana przez Mike’a Portnoya, podobno jest w niej sporo autobiograficznych elementów…

Druga część materiału to zapis części koncertu z Londynu. DT zagrali tam utwory kapel, które wpłynęły na ich twórczość. Niestety, nie wszystkie się zmieściły. Mamy tu jednak kilka perełek – choćby niesamowite „Perfect Strangers” Deep Purple czy wspaniały medley dwóch utworów Eltona Johna – „Funeral For A Friend” i „Love Lies Bleeding”. Całości dopełnia medley Led Zeppelin i „The Big Medley”, w skład którego wchodzi sześć utworów , na czele z „In The Flesh ?” Floyd’ów. Wszystkie są oczywiście wyśmienicie zagrane, co jest naturalne, biorąc pod uwagę kunszt muzyków DT. Polecam.

Skala Dreamowa - 10 / 10

Najlepszego utworu nie będzie, z wiadomych przyczyn – jest tylko jeden.

Przykładowy utwór - Perfect Strangers ( to nie kawałek DT tylko DP, ale nie mogłem sie powstrzymać, kocham go )

1 komentarz:

  1. Od kilku miesięcy ta płyta jest moim numerem jeden spośród wszystkich dokonań Dreamów, jakie znam. To mistrzostwo świata w wyważeniu emocji i techniki, muzyczności i liryki. Polecam każdemu, w kim gra choćby jedna nuta roc'n'rolla.

    OdpowiedzUsuń